Komentarze (0)
Hej.
Wróciłam :)
Opowiem Wam dziś coś o ludziach, którzy mnie otaczają. Na pierwszy plan wysówają się tak zwani przyjaciele. Ale czy naprawdę można ich nazwać przyjaciółmi? Możnaby się kłócić.
No więc chcę Wam przedstawić moją paczkę, ludzi, przy których jest mi naprawdę dobrze, gdzie czuję spokój i potrzebę istnienia.
Iwona. Koleżanka z podwórka, znamy się od zawsze. Zawsze i wszędzie razem. Razem w każdej szkole, na mieście, wspólne kolonie, przygody. Tak było aż do zeszłego roku... Nigdy nie pomyślałabym, że Iwona może sobie znaleść innych kolegów, z którymi nie będzie chciała się dzielić ze mną :( Kiedyś widywałyśmy się praktycznie codziennie, jeden dzień rozłąki to był koszmar. Teraz widuję ją raz na tydzień lub dwa, choć mieszkamy od siebie 100 metrów. Ale kiedy już się spotykamy wiem, że mogę jej powiedzieć wszystko, że mnie wysłucha, nie wyśmieje, doradzi, może i pomoże.
Asia. Dziewczyna rozrywkowa, kocha tylko siebie, jedynaczka. Z nią zawsze można poznać nowych, czasem ciekawych lub nie ciekawych ludzi. Ma 20 lat. Znamy się od 14 lat. W jej obecności czuję się bardzo pewnie, nie jestem już tą nieśmiałą, wrażliwą osobą. Asia ma swoje dni: zdarza się, że jest zazdrosna o coś, zawsze chce być w centrum uwagi. Jej wadą jest to, że bardzo szybko zapomina o obowiązkach, przyjaciołach i kieruje się swoją wygodą, tym, czego ona chce. Potrafi co chwilę zmieniać zdanie. Dla niej dzień bez piwka jest dniem straconym.
Sebastian. Chłopak, w obecności którego nie ma się czego bać. Zawsze stanie w obronie przyjaciół. Nie widuję go często, bo jednak woli kumplować się z facetami niz przebywać w gronie dziewczyn.
Sławek. Możnaby pisać o nim wiele. Urodą nie odstrasza. Jest miły, uprzejmy. Brat Sebastiana. Poznaliśmy się już bardzo dawno, ale kumplujemy się dopiero od ponad roku. Z nim można pojechać na ciekawą wycieczkę, zrobić coś szalonego, pośmiać się, napić się piwa, pośpiewać. W naszej paczce jest zawsze duszą towarzystwa. Czasem szczery, czasem nie. Uparty. Bardzo lubię z nim przebywać, co niestety budzi pewne plotki w naszym miasteczku. Ale nie przejmujemy się.
To są ludzie, którzy w moim życiu coś znaczą, choć sama wiem, że ja dla nich znaczę tyle co nic. Wolę przebywać z nimi, niż z własną rodziną. Po jednym sms-ie, telefonie, wiadomości potrafię rzucić wszystko byleby tylko się z nimi spotkać. Wspólne spacery, przygody, przejażdżki. Kocham to. Chciałoby się rzec "najlepsi przyjaciele".
Ale jednak są chwile, w których bardzo kogoś potrzebuję. I czasem nie mogę na nich liczyć. Czwórka "przyjaciół", która mnie poprostu olewa :( Taki już jest ten świat. Dlatego nie wierzę w prawdziwą przyjaźń. Nie ma czegoś takiego!